Jako ze zbliza sie zima postanowilismy przeniesc nasz dotychczasowy tymczasowy i ponadczasowy "domek" do domu. Planujemy w zimie czasem w nim jeszcze przenocowac (przy mocy grzewczej wstawionego tam grzejnika nawet w Tundrze mozna by bylo spokojnie w nim spac). A w zimie bedzie jeszcze przeciez sporo do roboty...
Dlatego tatko wpadl na pomysl, aby znalezc naszemu "domkowi" lepsze schronienie na zime i zaproponowal, aby wprowadzic go do garazu! no bo skoro brama garazowa juz bedzie...
Wyliczyl, rozliczyl, namierzyl sie co niemiara no i okazalo sie, ze pasuje jak ulal!
Wykorzystujac okazje, ze na placu boju bylo w tym dniu az 9 w sumie chlopa poprosilismy montazystow od okien aby nam pomogli przetransportowac nasz "dobytek". Jak juz wspominalam- wesole chlopaki - ucieszyli sie ogromnie i rozpoczeli przygotowania do procesu przeciagania:
Potem nastapila chwila "parkowania"
myslalam, ze sie posikam ze smiechu, bo w pewnym momencie ktos zauwazyl, ze w srodku siedzi wystraszony
Pan Zgubislaw! Biedny moj Zgubus! Nikt wczesniej nie zauwazyl, ze byl on w srodku, ktos poprostu zatrzasnal drzwi od przyczepy i proces przetransportowywania odbyl sie z wystraszonym podkulonym Zgubusiem w srodku! jak on bidulek wygladal jak do niego zajrzalam!!!
po zaparkowaniu bal sie wyjsc... i chyba stracil orientacje gdy nagle, po otwarciu, jego oczom ukazala sie sciana garazowa, hihihi :))) ale dostal kosteczke w nagrode i juz sie nie gniewa
Oto domek w domku:
Domek w domku c.d. od wewnatrz (zdjecie zrobione z wiatrolapu w strone garazu):
Przechodzac przez kotlownie wchodzi sie wprostu do domku