Zdajemy sie na los, kredytu nie ma, ale co tam!
Do odwaznych swiat nalezy! Podobno. Zatem i my poszlismy za tym powiedzeniem i postanowilismy nie czekac dluzej na decyzje Wielmoznego Banku. Bedziemy budowac tyle ile sie da- ze srodkow wlasnych. W planach zatem jest zrobienie przynajmniej stanu zerowego. A jesli Wszechmocny Bank zdecyduje sie przyznac nam czesc swych bankowych pieniazkow (ktore potem zlodziejskim sposobem odbierze sobie w podwojonej sumie) to ruszymy z reszta - nie martwiac sie, ze nie zdazymy sie zadaszyc przed zima.
Pozwolenie jest....
Warunki sa.... (ponoc Pan z Enei twierdzi, ze skrzyneczke postawia pod koniec tyg./ projekt sanitarno-wodociagowy jest)
Chec jest.....
Kasa czesciowo jest ..... (ale ciagle za malo!!!!! )
Sniegi opadly..... (nie mow hop!)
Wiec na co tu czekac???