Parapety zewnetrzne
Pamietacie ostatnia historie, kiedy to opisywalam ile nas zachodu i czasu kosztowalo znalezienie w Gorzowie 110 plytek klinkierowych na parapety? Normalnie caly dzien zjezdzilysmy z mamcia w ich poszukiwaniu i w najwiekszych marketach budowlanych typu C... i O... mieli, ale tylko po pare sztuk na stanie... O zgrozo. No ale w koncu udalo je sie znalezc w malej firmie, zajmujacej sie tylko tymi plytkami.
Wiec zakupilysmy sztuk 110, myslalam, ze starczy, bo tak wychodzilo z obliczen na metry biezace. Niestety przez moje wymysly dotyczace obrobki okna i sztukaterii wokolokiennej okazalo sie, ze parapety beda wystawaly po 15 cm z kazdej strony okna (beda wsadzone po bokach w styropianie). I.... okazalo sie, ze zabraknie nam 15 plytek!!!! Mamma mia.
No nic, jutro bede dzwonic do Gorzowa, poprosze, wyblagam, moze zgodza sie na doslanie tych paru sztuk kurierem, bo przeciez z ich powodu rodzice nie beda robic 200 km, aby je przywiezc, a my tym bardziej- 600 km...
A tak sie prezentuja te parapety, ktore juz zostaly osadzone (fugi dopiero dojda ):
A parapety wewnetrzne zostaly przyozdobione przez mamcie pomidorkami, ktore (rychlo w czas!) wykopala z ziemii i ocalila pzed zamarznieciem . Podobno juz puscily nowe pedy , czy tam kwiatki i mamcia sie smieje, ze na Boze Narodzenie bedziemy mieli zamiast bombek pomidoreczki na choince