Romanoski wlasnie sie przeprowadzaja (szczesciarze!!!) a dokladnie to juz pierwsza noc w nowym domku maja za soba i juz nie moge sie doczekac opisu wrazen . Pewnie uwijacie sie jak mroweczki :)
No ale tak czy inaczej, czekajac na to, ze sie tu pojawisz po podlaczeniu do neta wstawiam obiecane zdjecia tzw. "panoramiczne" . Staralam sie jak moglam, zeby ujac kazdy kat przestrzeni Lapiskowej. Napewno zdjecia tez beda tez pomocne dla innych Lapisowiczow, ktorzy nie potrafia sobie wyobrazic calej przestrzeni na dole (ja ten problem mialam! :)))
Od kuchni w strone jadalni i salonu:
Od strony sypialnianej:
Od tarasu w strone kuchni:
Od tarasu w strone schodow i czesci sypialnianej po prawej:
Kochana, odezwij sie jak polaczysz sie ze swiatem wirtualnym!!!
Swieta zblizaja sie wielkimi krokami, wiec rownie wielkimi krokami poszlysmy z mamcia (faceci woleli bawic sie przy gniazdkach i kontaktach) do oddalonego o 10 metrow lasu w poszukiwaniu naturalnych dekoracji swiatecznych . Nie dosc, ze za darmo, to jeszcze piekne i pachnace . No dobra, niektore dekoracje sa sztuczne i zakupione, wyciagnelismy je z worka z poprzednich lat i znalazly juz tez swoje miejsce w nowym domku.
Teraz nie pozostalo nic innego tylko czekac na gwiazdora :)
Gwiazdka w kuchni, aby oswietlala droge gwiazdorowi:
Dekoracja na stol:
Dekoracja "przenosna" :)))) :
Anioleczek:
Zrobilismy juz tez probe generalna dotyczaca rozkladania stolu :) jak juz wspominalam wczesniej- widoczny tu stol skrecalam JA, sama samiuska, gdy tylko dotarl w kartonach do domku. Oczywiscie nie bylo to az tak skomplikowane, bo trzeba bylo dokrecic tylko nogi, zadna filozofia. ALE- nie rozpakowalam wszystkich kartonow, ktore przyszly wraz ze stolem i sie okazalo, ze w tym kartonie znajduja sie plyty, dzieki ktorym przedluga sie stol z 2 metrow na 2,5 m lub na 3m. No i oczywiscie trzeba bylo dopracowac skrecanie stolu oraz wlozyc te plyty pod spod stolu.
To juz byla robota dla Jacka i taty, zajeli sie nim szybciutko i po chwili moglismy miec przymiarke do tego, jak bedzie wygladal stol na swieta, gdy zjada sie goscie :)
3 metry stolu to naprawde kawal stolu! trzeba go chyba bedzie ustawic jakos ukosem albo rozlozyc tylko do 2,5 m.....
Stol po rozlozeniu:
A tu juz stol po zlozeniu:
Ponizej zblizenie na nasza lampe stolowa, myslalam, ze bedzie razic w oczka, ale jednak jest idealnie (20w)
I na koniec nasze kochane psiorki :) wyleguja sie na nowkach sztukach lozeczkach :) mielismy im je dac dopiero na wigilie, ale jakos tak serce za miekkie :) Jacek kupil im ostatnio te poduchy, aby mialy w ciagu dnia miejsce do wylegiwania. Oczywiscie musialy dostac 2 takie same, w takich samych kolorkach, zeby klotni nie bylo, hihihi . Teraz sa szczesliwe a poduchy tam bardziej przypadly im do gustu od momentu, gdy polozylismy je kolo okna tarasowego- caly dzien sie wyleguja z nosami w oknie i maja taaaaaakie pole widzenia, ze hoho!
Wlasnie wrocilismy z DOMU. Tak, mozna z czystym sumieniem powiedziec DOMU, poniewaz w niczym nie przypomina on juz budowy. Robi sie coraz cieplej, coraz bardziej domowo...W zasadzie to juz niczego nie trzeba...
W ten weekend narzucilismy sobie, jak zwykle, dosc duze tempo. Jacek zabral sie za restauracje lozka i pol dnia spedzil w garazu ze spreyem w rece a my z tata zabralismy sie za tapetowanie wiatrolapu. O 19.00 mialam juz rozstrojenie nerwowe i obiecalam sobie, ze nigdy wiecej zadnych tapet. Oczywiscie konczac prace po 20.00 mielismy tylko polowe... No ale to tez przez moje "widzimisie", bo sobie wymyslilam co nieco w tym wiatrolapie z 2 roznymi tapetami i do tego sztukateria styropianowa... Niestety nie mam zdjec. Zrobie jak juz bedzie "po wszystkim"
Ale juz przestaje truc i wrzucam to, co najwazniesze, czyli zdjecia z postepow i zmian.
Na pierwszy ogien idzie nasza duma, czyli wiszacy krysztalowy zyrandol, ktory kupilismy sobie juz w zeszlym roku na gwiazdke . Wreszcie mogl zawisnac nad stolikiem salonowym i powiem szczerze, ze gdy jest zapalony oczu nie mozna od niego oderwac!!!! tyle odcieni swiatla, ktore sie w krysztalkach zalamuje moje oczeta jeszcze nie widzialy! normalnie cala tecza zamknieta w malych krysztaleczkach. Boska lampa.
Tak poza tym Panowie elektrycy zamontowali rowniez swiatelka przy schodach, jedno samozapalajace na dole przy lazience na wysokosci kolan i 3 takie same na gorze w holu. Dzialaja na czujnik ruchu i sprawdzaja sie rewelacyjnie, zwlaszcza w nocy, gdyz nie trzeba zapalac recznie zadnego oswietlenia. Super. Takie rozwiazanie mamy w naszym dotychczasowym mieszkaniu i nie moglo go zabraknac w nowym domku :) Jest tylko jedno pytanie, na ktore nie umiem odpowiedziec: DLACZEGO NIE ZROBILAM IM ZDJEC???
Na szczescie zdjecia zrobilam swiatelkom przyschodowym, oto one:
Natomiast pod schodami znalazla swoje miejsce tajemnicza beczka.... hihihi, to beczuszka na wina, prezent od Romana, kuzyna, ktoremu rowniez zawdzieczamy zalatwienie okien do calego domku :) Dzieki Roman i Lucynka!
A na koniec jeszcze pare fotek z nowo zamontowanej kuchni. Jestesmy nia poprostu zauroczeni!!!! jest przeolbrzymia! moze na zdjeciu tego az tak nie widac, ale naprawde biorac pod uwage gabaryty Lapiska w pewnym momencie przeszlo nam przez mysl, ze moze kuchnia ta jest nawet za duza???? na szczescie szybko nam te wytpliwosci przeszly i cieszylismy sie kazda chwila spedzona w pieknej kuchni )Romanoska, czekam na wasza!!! kiedy miala byc, w piatek, nie??? pewnie zwlekasz z niespodzianka, hihi )
Kuchnia wieczorna pora:
I szafki z bliska (sprawdzalam - az tak bardzo nie widac odciskow paluchow na polysku, wiec chyba bedzie dobrze )
pstryczki elektryczki w czesci "sie pozakladaly". A precyzyjniej- w piatek byl nasz elektryk, aby zrobic z nimi juz porzadek. Niestety, jest z nimi wiecej bawienia niz ustawa przewidziala, w zwiazku z tym bedzie musial jeszcze raz podjechac. W wolnym czasie.
Poki co, pozakladal te najbardziej potrzebne czyli salonowe. Tak sie prezentuja:
Pan Elektryk bedzie musial jeszcze troche powalczyc z pozostala czescia domu, z halogenami na schodach oraz z podlaczeniem satelity ( a tu, okazalo sie, jest niezly orzech do zgryzienia, przynajmniej jak dla mnie, laika elektronicznego....)
A co w miedzyczasie?
- Reklamacja 2 krzesel zostala rozpatrzona pozytywnie. Wyszlo na nasze, tzn, nie musimy jechac 70 km w ta i spowrotem z krzeslami do Gorzowa. Firma zgodzila sie za przyslanie kuriera na wlasny koszt i przyslanie nowych 2 krzesel rowniez na wlasny koszt :))))
- Reklamacja mankamentow kuchennych (tych 2 szafek, ktore o 1 cm zostaly zle wymierzone) rowniez zostala rozpatrzona pozytywnie (choc tu nie mialam zadnych obaw, bo kontakt z firma byl od poczatku bardzo dobry). Jedynie o co nas szef poprosil to o mozliwosc poczekania na wymiane do stycznia (jako, ze przed swietami maja mnostwo innych zamowien, z ktorymi musza sie wyrobic na czas). Ok, nie ma problemu, w koncu jestesmy tylko ludzmi, mylimy sie. Zgodzilismy sie na to, tym bardziej, ze nie jest to jakis duzy mankament przeszkadzajacy w uzytkowaniu calej kuchni, ale za to postawilam go pod murem (jak to sam z reszta okreslil ) i zaproponowalam uklad: my poczekamy do stycznia, ale on w zamian dorzuca nam druga kuwete na sztucce za darmo :) Nie mial wyjscia.... :))))
- Tak poza tym, mama stara sie ogarnac caly czas wszedobylski kurz, latajac z mopem i nie daje rady.... ILEZ TEGO KURZU JEST??? ile on ma zamiar jeszcze opadac????
Doswiadczeni mieszkancy swoich domow- tez napewno tak mieliscie, ale dlugo????????????????
- Z ostatnich wiadomosci dzisiejszych- tatko podobno wygral wojne z karniszami- tzn, ze zawiesil juz wszystkie!!!! Dzieki Bogu, nie mamy wiecej okien w Lapisku :) No dobra, jest jeszcze nieokarniszowane okno w garazu, ale to chyba mozemy sobie darowac, hihihi (no chyba, ze auto kiedys przemowi i bedzie sie domagac bardziej przytulnej atmosfery, to pomyslimy o jakiejs starej szmacie :))))
I co tu duzo mowic???? Sezon 2011 na budowanie i wykanczanie powoli dobiega konca.... Na ten rok zaplanowalismy tylko dopieszczanie Lapiska w srodku (a to trzeba tu machnac malym pedzelkiem, a to tam doczyscic.... ). Psychicznie szykujemy sie juz raczej na sezon wiosenny 2012. kiedy to trzeba bedzie nawiezc brakujacej ziemii, zrobic z nia porzadek wokol domu, postawic ogrodzenie i wreszcie wziasc sie za zagospodarowanie ogrodu... (TO DOPIERO BEDZIE WYZWANIE!!!!)
Na 2011 pozostalo rowniez jeszcze rozliczenie sie za cala budowe z naszym kochanym US oraz odebranie domu.
Przy okazji- mimo, ze u nas takie juz zmiany to czekam z niecierpliwoscia na kazdy kolejny wpis dodany przez budujacych Lapiska. I tu, serdeczne pozdrowienia dla Romanoski, Krisany i Musluly, bo to tylko oni, z tego co mi wiadomo, aktywnie uczestnicza w Lapisowym blogu. Pamietajcie, ze nawet jesli nic nie dodajecie to nasze dyskusje na temat waszych domkow sa gorace i, uwierzcie, czekamy na wasze osiagniecia nie mniej niz na nasze....
Zyczymy wam duzo cierpliwosci odwagi (i kasiorki przede wszystkim ) abyscie dopieli swego i zamieszkali w swym wymarzonym gniazdku. A jedynym zyczeniem, ktore mamy to abyscie dodawali jak najwiecej zdjec, dzielili sie z nami kazdym najmniejszym postepem.
Pozdrawiamy rowniez wszystkich innych blogowiczow, ktorzy buduja zupelnie inne domy, ale dzieki ktorym nieraz otworzyly nam sie oczy na "cos nowego", innowacyjnego, co moglismy wniesc w zycie naszego Lapiska. To naprawde niezastapione doswiadczenia.
Spokojnej nocy!!!!