Ruszamy w strone nieba!
W piatek przyjechal dalece wyczekany, upragniony, wysniony i wyblagany (jak rowniez spozniony! ) transport z materialem. Bedzie jednak YTONG. Pan koparkowy znow pojawil sie na polu boju pelen zapalu do roboty (jak to dobrze, ze nie straszne mu sa ani pogoda ani przerzucane kilogramy! ) i rozladowal nam tira, ktory (o dziwo!!!!) nie zakopal sie juz na naszym podjezdzie :)
A w sobote rano wraz z pierwszym spiewem ptakow i pianiem koguta pojawila sie brygada- zwarta i gotowa w ilosci (O MATKO!) 8 osob... Uwijali sie jak pszczolki. Takiego ruchu to u nas jeszcze nie bylo, hehehehe Zdjecie nie oddaje wszystkiego- niektorzy, porazeni swoja niesmialoscia, pochowali sie za bloczkami hihihi