Zebrac humus by potem go rozrzucic z powrotem.. :)
W sobote udalo nam sie troche popracowac (a dokladniej mezowi i tacie, bo to robota nie dla babeczek) a mianowicie udalo sie doprowadzic teren do stanu mniej wiecej "przyzwoitego"
Na 7 rano zamowiony byl pan koparkowo-lyzkowy. Przyjechal oczywiscie z godzinnym opoznieniem (jak to na budowe przystalo) i wzial sie do rozparcelowywania gory humusu, ktory zdjal nam w kwietniu. Przy czym moja mamcia zauwazyla, ze skoro w kwietniu nam ta gore usypal i mu za to zaplacilismy a teraz ta gore (zaplacona) rozsypal to wcale nie powinnismy mu placic
No ale w koncu cos sie chlopakowi nalezalo za te 3 h pracy... Jezdzil, rozsypywal, ubijal, wyrownywal... Efekt byl taki, ze z jednej strony mamy teren wyrownany, z drugiej strony jest jeszcze lekki skos, ale poprawimy to nastepnym razem. No i przede wszystkim mamy usypany taras!!! tam gdzie kiedys byl dosc duzy dol teraz jest gorka. Taras nabiera juz formy pod przyszle kamienie i schody.