Urlop i po urlopie!
Pozdzierane lokcie i kolana, bolace miesnie, sucha skora, zapuszczone paznokcie . Takie sa skutki naszego urlopu. Z tym ze budowlanego :) Teraz czas wrocic do pracy aby odpoczac po urlopie :)
Prawie cale 2 tygodnie spedzilismy tylko na budowie. Ale oplacalo sie, bo widac efekty!!! Budowa z dnia na dzien zaczyna coraz bardziej przypominac dom :) Ja wrocilam wczoraj, ale Jacek jeszcze zostal, bo ma tydzien dluzej urlopu ode mnie, wiec przez tydzien duzo jeszcze z tata zdzialaja.
Nie zdazylam jeszcze zaglebic sie w wasze blogi, wczoraj przejrzalam tylko po lebkach co sie u was przez ten czas dzialo i prawie, ze z sofy spadlam... Gosia baczusiowa- jak tys poszla do przodu! I u Gabrysi juz niedlugo tynki, Rysioweczka sie nadal slicznie wykancza tak jak i Romcia... Biedna Edysia walczy znow z szambem (nie martw sie, wybrniesz i z tego w koncu!Pamietasz balkonowe problemowisko Joasi Magnoliowej? ciagnelo sie jak krew z nosa, ale w koncu pokonala zlego ducha!). Tylko Kasiaros ma wszystko w nosie, bo na urlopie :) ech, niech i ona sie pocieszy kochana ze swojego domku :) A jak doczytalam wczoraj jakie zakupy zrobila Romanoska to az mi w piety poczlo! takie okazje! zuch dziewczyna!
Zajrze do was i do wielu innych bobow budowlanych na dniach i przyjrze sie dokladnie.
A poki co czas zdac relacje co tam u nas na polu bitwy.
Nie zalatwilam moze wszystkiego, co znajdowalo sie na mojej liscie, ale za to zalatwilismy pare rzeczy wiecej, ktorych na niej nie bylo :) wiec zamykam moj raport pourlopowy slowami: ZAPLANOWANE, WYKONANE !
1)
Przede wszystkim musze sie wam pochwalic czyms okropnie waznym- NIE MUSIMY JUZ KORZYSTAC Z NASZEGO WYCHODKA!!! (tudzien przydroznego lasu ). Czasy jaskiniowcow przeszly do prehistorii, poniewaz mamy podlaczone SZAMBO!!!! YES, YES, YES!!!
A zaczelo sie to od przyjazdu znajomego Pana Koparkowego:
ktory w chwilunie wykopal taka dziurke :)
Potem nastapil kryzys, jako ze Pan Szambowy zadzwonil z informacja, ze dowoz szamba niestety sie opozni... Wiec pojechalismy z mezusiem na 3 dni nad morze. A po powrocie czekal nas oplakany widok. Okazalo sie, ze przez 3 dni tak lalo, ze sciany szamba sie zawalily... Byla niedziela popoludniu, a w poniedzialek rano mialo przyjechac szambo. Pan Koparkowy, jak na zlosc, zalany jak ta lala jeszcze po sobocie, wiec musielismy radzic sobie sami... Biedny Jacus do nocy meczyl sie lopata i wyciagnal chyba z tone ziemii. Oraz wypompowal cala wode (wiaderkami!!!), bo oczywiscie z naszego szamba zdazyl sie zrobic a ´la basen... Ale dal rade...
A nastepnego dnia... :) ukazal sie naszym oczetom juz wiekszy pojazd z naszym WUCECIKIEM:
Potem nastapilo po kolei: osadzenie, wypoziomowanie, przykrycie plyta najazdowa, zamontowanie kominkow i opiankowanie (czy cos tam innego):
Nastepnie nasi chlopcy, w skladzie Jacek i tata, zabrali sie za podlaczanie kanalizy do szamba:
Jacek nie wytrzymal i musial "zanurkowac" w nowo przywiezionym nabytku, aby sprawdzic czy od wewnatrz wszystko jest ok. Inspekcja zakonczona pozytywnym wynikiem.
I tym sposobem, moi mili, mozemy do woli korzystac z WC!!!! JUHU! alez to jest ulga....
Cd. relacji za moment lub najpozniej jutro. Troche tego bedzie