Urlopowych relacji ciag dalszy
2) Gwiazda programu urlopowego byly oczywiscie schody, ktorych nie moglismy sie juz doczekac. Ale zanim do tego dojde opisze co udalo nam sie zwojowac miedzy szambem a schodami czyli w tak zwanym "miedzyczasie"
Panowie zajeli sie pracami wykonczeniowymi poddasza, tzn, zabrali sie za regipsy na sufitach i skosach. Myslalam, ze jest to najciezsze zadanie dotyczace poddasza… myslalam tak do czasu gdy przyszlo nam gladzic i szlifowac te wstretne sufity!!! to jakis horror!!! Postanowilismy ocieplac i konczyc poddasze wlasnorecznie, bo dosc sporo pieniazkow to kosztuje a my ich jakos nie widzimy... (macie tak samo??? , heh) . Ale jak sie nie ma doswiadczenia w kladzeniu gladzi to trwa to ze 3 x dluzej…
W takim mniej wiecej stanie zostawilam domek wyjezdzajac w niedziele jesli chodzi o regipsy w gornych sypialniach:
Wczoraj dostalam jednak informacje od meza, ze uporali sie juz w wiekszosci z plytami i wchodza do lazienki.
Obrobione okno polaciowe (niewyrazne, ale jest):
A ponizej np. slicznie wykonczony suficik w holu na poddaszu. Tatko, przed naszym przyjazdem, zdazyl obrobic go plytami sam. Nam zostala reszta. Biednemu Jackowi przypadlo gladzenie sufitu przec caly Bozy dzionek. A na nastepny dzien w dwojke meczylismy sie z jego szlifowaniem!!! po godzinie mialam dosc, bo rece juz mnie tak bolaly od unoszenia w gore, jakbym 3 dni na roli pracowala Ale jakos dalismy rade i wyszedl super.
Udalo nam sie rowniez przeszpachlowac, wyszlifowac i pomalowac sufity jadalniany, salonowy oraz w dwoch dolnych sypialniach.
I ja nie wiem czy my jestesmy tacy pedantyczni, ze ani jednej rysinki nie moze byc widac czy tez moze przesadzamy? jak to bylo u was z tymi sufitami i scianami? zwlaszcza po tynkach gipsowych? kladliscie gladzie na calosci czy tylko szpachlowaliscie dziureczki? bo jak tak dalej pojdzie z tym dopieszczaniem i doszukiwaniem sie dziury w calym to oszaleje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Acha. I jeszcze mala, ale jakze upierdliwa rzecz .... Zamontowalismy wlaz na strych. JEJUUUU, wydaje sie to banalne, ale stalismy przy tym w 4 osoby (dorosle zaznaczam) i za chusteczke nie moglismy dojsc z tym wlazem do porozumienia. No poprostu nie chcial wspolpracowac!!!! Ale to wszystko wedlug powiedzenia: "troche techniki i czlowiek sie gubi" . 2 h stalismy nad instrukcja, skladalismy, przykrecalismy, po czym rozkrecalismy, zamienialismy i ponownie przykrecalismy...I tak z 15 razy. Na koniec wydawalo sie wszystko idealnie skrecone a tu nagle niespodzianka przy zamykaniu!!!! Metalowe ramiona drabinki chowajace sie na poddaszu trafily na przykrecona na amen do krokwii rure wentylacyjna!!! wiec trzeba bylo ja najpierw przeprowadzac w inne miejsce... Ech. Najwazniejsze, ze sie udalo i mozna bawic sie w chowanego wlazac na strych bezpiecznie .