Domek narzedziowy i drewutnia
Gdy ogrodzenie bylo juz gotowe kolejnym naszym zakupem stal sie domek narzedziowy, poniewaz gdzies trzeba bylo przeciez upchnac caly ten jubel podworkowy . Do tej pory niezawodnie sluzyla nam zbita wlasnorecznie drewniana buda (nasza duma, pierwsza budowla he!) , ale sie wysluzyla. Czas zaznaczyl na niej zmarszczki spowodowane burzami i gradobiciem, w ogole jakos tak nam przybladla i nie pasowala do reszty domku. Co sie z nia stalo, zobaczycie za chwilke.
Zanim podjelismy jakiekolwiek czynnosci chlopaki (czyt. stala ekipa w skladzie Jacek i tata) wylali czesciowy fundament pod przyszly domek oraz sasiadujaca z boku przyszla drewutnie:
Nastepnie przystapili do skladania domku (kosztowal ok 2.300 zl dla zainteresowanych).
i po paru godzinkach mozna bylo juz w nim zamieszkac (w razie klotni malzenskiej czy cus, hihihi)
Potem wyjechalismy, ale tacie w to graj! zostawiwszy mu wolna reke mogl sie wykazac i zagospodarowac swoj wolny czas. Zrobil to perfekcyjnie i nic tylko pochwalic jego kreatywnosc! w zyciu nie przypuszczalam, ze porwie sie SAM z motyka na taki projekt, a on nie dosc, ze to zrobil to dal rade w 200%. Mowa tu o DREWUTNI, ktora papcio wlasnymi rekami zbudowal od A do Z.
A tak to wygladalo. Zalazek:
Pelne skupienie:
Warsztat:
i gotowe!!!!
tata z duma prezentuje swoje dzielo, ktore dopieszczal przez dobrych pare dni jako niespodzianke w tajemnicy przed nami Dziekujemy.
Wreszcie zamowione na zime drzewo znalazlo w koncu swe miejsce spoczynku i jakos od razu zrobilo sie czysciej :)
Miedzy domkiem a drewutnia znajduje sie tajemne przejscie . Zostalo ono specjalnie przez nas obmyslone. Mianowicie domek stoi jakis metr od siatki, zatem z tylu za domkiem znajduje sie jeszcze metrowa luka, ktora teraz (po zabiciu jej od siatki deskami) stala sie wspanialym dodatkowym schowkiem do przechowywania ogrodowych gratow, taczek, konewek itd itp...
Jak na kazda przyzwoita budowle przystalo rowniez drewutnia i domek doczekaly sie swojej prywatnej WIECHY, hahaha (tata uzyl dla jaj tej z naszego dachu). Zawisla na pamiatke (i prosze- zadnych insynuacji dot. znakow III Rzeszy lub podobnych!!!! poprostu taki jej urok )
A potem przyszedl czas na rozprawienie sie ze stara, tymczasowa buda, ktora juz niestety przeszla na emeryture... To dopiero byl "rozpizdziel i demolka"
Az dziw ile rzeczy pomiescila taka buda. Teraz zamieszkaly w nowej, ladnej chatce i doczekaly sie posortowania i odswiezenia :)