Opaski wokol okien
czyli znow pracowicie spedzony urlop ciekawe kiedy wreszcie urlop bedzie prawdziwym urlopem, takim, zeby mozna bylo wreszcie w spokoju usiasc na trawce (jakiej trawce, hahahaha????) i popijac herbatke delektujac sie wszechobecna cisza i spokojem (bez dzwieku wiertarki lub mlota pneumatycznego hihi)... Ech, odlegle to marzenia. Choc ja tam podczas zelszych wakacji nie moglam narzekac, bo zwazajac na moj blogoslawiony wowczas stan, poprostu wypielam sie na wszelkiego rodzaju roboty (dziwne to bylo uczucie, tak powstrzymac sie i nie robic nic, ale jakos dalam rade :)
No ale za to Jacus mial znow pelne rece roboty. Tym razem przybyli z odsiecza jego koledzy z pracy i wspolnie podjeli sie akcji czysto akrobatycznych jakich wymagalo wspinanie sie po rusztowaniach i malowanie opasek wolok okien. W koncu doczekaly sie one podkreslenia i wyjustowania ich mocniejszym o ton od elewacji kolorem.
Smiesznie bylo :)
I taki mniej wiecej jest efekt koncowy (tu brakowalo jeszcze koloru na opaskach garazowych i wejsciowych):