Pare szpargalow :)))
to sie chlopaki znow na weekend naaaaaadzwigali, przenosili a my kobitki latalysmy za nimi z odkurzaczem i mopem na zmiane .
Ale od poczatku. Po moim przyjezdzie w piatek wzielismy sie z tata do drobnych poprawek wykonczeniowych (o Jezu ile jeszcze ich jest!!!) i tak np. dopiescilam wneki przy kominku i pomalowalam juz na kolor docelowy a pod wieczor zabralismy sie z tatkiem do tapetowania sciany TV. Jestem zakochana w koncowym efekcie, bo od poczatku bylam zakochana w tej tapecie winylowej (taka sama tylko w brazie miala isc na sciane salonowa tylnia, na ktorej bedzie stal naroznik, jednak okazala sie za ciemna). Efekt naszych zmagan:
tu tapeta z bliska:
i wersja nocna, troche niewyrazna :(
Gdy przyjechalam w piatek zastalam sciane salonowa po przeciwnej stronie juz prawie skonczona (rodzice wzieli sprawy w swoje rece i postanowili rozprawic sie z tapeta, na ktora polowalam pol roku :)
Sciana wygladala tak:
Po krotkim liftingu i sciagnieciu tasm ochronnych przybrala juz koncowego wygladu Teraz nic tylko znalezsc odpowiednie kinkiety, ktore ja pieknie podswietla w gore i w dol
Jak juz wspominalam nie zdazylismy wykonac planu na weekend w 100%. Niestety, za duzo prac naraz. W planie bylo m.in. zawieszenie karniszy i zawieszenie firanek. Nie udalo sie. Moze nastepnym razem. Ale punkt ten udalo sie wykonac chociaz w 10%!!! . Moze nie zawiesilismy jeszcze sztang, ale za to zawiesilam juz zazdroski- w kuchni i kotlowni takie same, aby "Oczy" Lapiska z zewnatrz wygladaly identycznie, hahaaha (wiem, wiem, mam pomylone w glowie ) . Tak sie prezentuja:
i zewnatrz "OCZY" Lapiska:
A´propos kuchni- zostala zamontowana tez lampa sufitowa. Alez ile to bylo przy niej roboty!!! 3 dorosle osoby (ja, Jacek i tata) meczylismy sie przy niej chyba z 2h!!! az wyklinalam z nerwow, ze co to teraz za techniki podlaczania i montowania lamp nie wymysla! kiedys wisiala sobie lampa z zarowka na sznurku i bylo ok- 5 minut i po wszystkim, a tu czesci 1500 i milion srub i srubeczek. Kolejne 2h chlopaki meczyli sie przy zawieszaniu zyrandoli w dwoch malych dolnych pokojach, bo ja juz odpuscilam... Niestety nie mam zdjec...Nastepnym razem.
Ale wracajac do temapu lampy kuchennej- prezentuje sie tak :
i w wersji zapalonej (cudo!!!!) :
Kolejny wpis bedzie (niestety!!!) jeszcze dluzszy . Ale niestety nie dam rady dodac go dzisiaj...Chce jeszcze wpasc do was, bo caly weekend jestem w plecy :)
Spokojnej nocki!!!