Jak juz wiecie sobota minela nam na patrzeniu jak posadzki schna (czyli uzbrajaniu sie w cierpliwosc by moc na nie wreszcie wejsc), informowaniu sie o materialach oraz na wystawianiu nowych rowerkow na ciezka proba wytrzymalosciowa
A w niedziele….
- Ruszylismy na dom!!! pelna para wtargnelismy do srodka buszujac po nowych posadzkach i pochlanialismy oczami te piekne widoczki Ale te piekne beztroskie chwile nie trwaly dlugo. Chlopaki (czyt. Jacek z tata) zabrali sie ochoczo do roboty! najpierw pownosili czesc welny do srodka zeby to bidaczka nie zamokla sobie na zewnatrz podczas opadu deszczu…Albo zeby jej poprostu ktos z tarasu nie za…rabal.
Zdecydowalismy sie na ocieplenie poddasza welna 25 cm z Rockwoola. Na poczatek 15 cm Toprocka a potem 10 cm Superrocka, tak jak zaleca producent (ktory z reszta osobiscie do nas zadzwonil gdy bylismy na budowie, ale to ze wzdledu na male, nieistotne nieporozumienie :) ). Welne 15 cm wzielismy w rolkach, aby ukladac w calych platach, natomiast 10 cm zamowilismy juz w mniejszych prostokatnych plytach, ktore sa poreczniejsze i lepiej je montowac do stelazy.
Tutaj Toprock i jego parametry. Podobno nie powinny przekraczac 0,040 W/mK:
Na pierwszy ogien poszla sypialnia. Najpierw byly przygotowania (jak wiadomo pierwsze kroki sa najstraszniejsze, ale potem jakos poszlo!):
Jak wiecie tata osznurkowal poddasze juz na dlugo przed naszym przyjazdem. To, czy powinno sie zostawiac szpare miedzy folia a welna zalezy podobno od parametrow folii. My wolimy jednak nie ryzykowac i dmuchamy na zimne. Szpara zaszkodzic nie zaszkodzi a wrecz przeciwnie, tylko pomoze w lepszej wentylacji. Jedyne co to kosztuje to czas i nerwy (bo same koszty sznurka nie sa przeciez az tak wysokie…).
Szpareczka:
Byly przymiarki….Bylo docinanie….
Az w koncu pierwszy plat welny wyladawal na swoim miejscu! dopasowany idealnie! trzymal sie pod swoim wlasnym ciezarem, ale nie byl "upchany".
Hurrraaa! znow krok do przodu!!!
W niedlugo potem moglismy cieszyc sie juz kolejnymi platami- w 2-och gornych mniejszych sypialniach. Ja, jako 3 muszkieter nie tylko dopingowalam, ale rowniez bralam w tym wszystkim dosc czynny udzial! a mianowicie przytrzymywalam welne w miejscach trudno dostepnych czyli moim miejscem byla zazwyczaj podloga jako ze mam najmniejsze gabaryty lezalam przy samym dolnym skosie I dopasowywalam welne do krawedzi.
Po wlozeniu welny miedzy krokwie chlopaki ja ponownie podwiazywali, zeby przypadkiem nie przyszlo jej do glowy uciec ze swojego miejsca lezakowania.
Ale, ale….. Spojrzcie na te podwiazania! czyz nie sa prosciutenkie? haha! a czyjaz to zasluga??? no oczywiscie, ze moja! to ja wbijalam z cala miloscia gwozdzie, wokol ktorych chlopaki potem podwiazywali welne. Precyzja jak ta lala, co??? (heh, ww tajemnicy wam powiem, ze to tylko na poczatku bylo tak precyzyjnie. W miare postepow pajeczynki sznurkowe zaczely przybierac roznorakie inne formy. Spadek zainteresowania sznurkami? moze. Najwazniejsze, ze spelniaja swoja role i dobrze przytrzymuja welne :) ).
Rany, Bozia nasz chyba ukaze, ze nie swiecilismy tego dnia swietego jak przystalo… A moze zrozumie, co?
Jutro nie bede wracac do tego tematu, wiec dodam, ze w ciagu 3 dni Jacek z tata wycisneli z siebie siodme poty, ale osiagneli baaaaardzo duzo! odwalili kawal dobrej roboty. Firma by to zrobila byle jak a oni poswiecili mnostwo czasu aby dociac wszystko dokladnie na wymiar, pod skosami rowniez, a to jest najgorsze...Wedlug mnie pierwsza warstwa wyszla idealnie...
Lazienka:
Kanciapa:
Stryszek przy garderobie: (tu bylo najwiecej zabawy! same skosy, zabawa na 1,5 dnia!)
Tak w ogole to musze przyznac, ze, gdy czytalam lub sluchalam relacje ludzi, ktorzy ocieplali juz welna mineralna, to nie chcialam wierzyc, ze wszystko swedzi i szczypie!!! myslalam, ze przesadzaja... Ale to jest naprawde okropna robota! po pierwszych 15 min pracy z welna polecielismy po kurtki ortalionowe, chusty na szyje i czapy na glowe, bo wszystko sie przyczepialo do ciuchow i strasznie swedzialo! na koniec dnia (mimo kurtek) mielismy a´la alergie na twarzach i rekach tzn zaczerwienienia od podraznienia skory. Natomiast na nastepny dzien pojechalam z rana do sklepu i zakupilam specjalnie okulary i maski na noski, bo bez tego krztusilismy sie i dusilismy . Ale najwazniejsze, ze przezylismy.
W tak zwanym "miedzyczasie", czyli miedzy wbijaniem gwozdzi w krokwie a tarzaniem sie plecami po podlodze, zajelam sie jeszcze czyms- denerwowalo mnie wchodzenie do domu po gorze piachu, ktora jest przygotowana pod przyszly taras tylni.Za kazdym razem musialam potem wysypywac piach z butow. Wiec…. wykonalam konstrukcje roku! schodeczki! tata z Jackiem zastanawiali sie na gorze co ja tam tak wale i wale… A ja sobie walilam kamieniem w deseczki wbijajac je do polowy w usypana gorke. Potem podsypalam schodki gruzem i unieruchomilam innymi kamieniami po bokach. Normalnie mozna po nich tanczyc!!! na poczatku wszyscy podchodzili do nich nieufnie, ale potem smigali po nich biegusiem :) dopoki sie drzwi tarasowe nie "popsuly", ale o tym potem.